Razem blokujemy marsz faszystów!

1.12.10

Simbola Antifaszista powstała jako bezpośrednia reakcja polityczno - muzyczna na wydarzenia z 11 listopada 2009 w Warszawie. Jako reakcja ludzi zaniepokojonych tą sprawą. Jako reakcja na sytuację, jaka miała miejsce tego dnia na ulicach, kiedy po raz kolejny w kilkaset osób postanowiliśmy stawić czynny opór faszystowskim ugrupowaniom, co roku maszerującym w imię pustych jadowitych pseudowartości autorytarnych, nienawistnych ideologii. Jako kontynuacja działań Porozumienia 11 listopada. Jest to również głos niezgody na represje jakie spadły na aktywistów i aktywistki ruchu antyfaszystowskiego ze strony państwa, a także ich niebywałą skalę i arbitralność. Władza po raz kolejny pokazała, że nie zamierza dopuścić do swobodnego stawiania oporu faszystowskim tendencjom obecnym w naszym społeczeństwie, bo "tak nie wypada, nie można", bo "to bezprawie". Po raz kolejny faszystom pozwolono manifestować poglądy w Polsce prawnie zakazane, co więcej, poglądy, którym ludzie chcą wyjść naprzeciw, walczyć z nimi. Niestety jak widać jest to oficjalnie niemożliwe. Ostatnie słowo nie zostało jednak jeszcze wykrzyczane, a jakiekolwiek faszystowskie działania spotkają się ze zdecydowanym sprzeciwem.
Do zobaczenia na ulicach! NO PASARN!

pobitegary@riseup.net

10.11.10

Nasza muzyka jest bezpośrednim następstwem wydarzeń 11 listopada zeszłego roku. My - Simbola Antifaszista - jesteśmy dzieckiem tych czterech jedynek. Osoby zaangażowane w ten projekt nie przyszły jednak na świat rok temu. Wszyscy mamy skonkretyzowane, choć oczywiście różniące się między sobą poglądy, mocne doświadczenia polskiej rzeczywistości, rzeczywistości niestety pełnej agresywnych uprzedzeń.

Na temat tego, dlaczego współczesnym faszyzmom, ruchom faszyzującym, ksenofobicznym, szowinistycznym należy i trzeba się przeciwstawiać napisano (tak w kontekscie nadchodzacego 11 listopada, jak i w konekscie dat minionych) wiele.
Nie pozostaje w wątpliwości, że problem ruchów zorganizowanych na fundamentach uprzedzeń, względem ludzi innych od tych uprzedzonych, jest problemem złożonym, wielowymiarowym. Istnieją jego poziomy kulturowe, subkulturowe, ekonomiczne, polityczne, religijne, jak i zapewne wiele innych. Bez względu jednak na to jakiej używa się argumentacji zawsze pod jej płaszczykiem nieudolnie kryje się potrzeba gradacji ludzi na podstawie przymiotów w większosci wypadków niezależnych od grup czy jednostek będacych obiektami tej gradacji. Przymiotów i czynników w wiekszości wypadków wrodzonych,takich jak m.in pochodzenie, przynależność do grup etnicznych, zaplecze kulturowe, orientacja seksualna.

Między innymi z tego właśnie powodu, z powodu braku możliwości wpływu na czynniki, za które ludzie ci są tak mocno nienawidzeni, a nienawiść ta często przybiera ucieleśnione formy, należy się tej nienawiści sprzeciwiać absolutnie bezwarunkowo. Nie ma tu żadnej winy związanej z dokonaniem jakichkolwiek wyborów, a nawet jeśli niektóre z cech grup czy ludzi prześladowanych miałyby być niezgodne z naszymi własnymi, to czemu miałaby to być czyjakolwiek wina?

Nasza działalność jest tylko muzyką, kilkoma dźwiękami, w trakcie których rzucono kilka słów, sloganów i deklaracji. Powołując się jednak na jedno z tych naprawdę znanych zaklęć 'a słowo ciałem się stało', te nasze deklaracje i obietnice też mogą mieć moc sprawczą, jeśli tylko trafią na odpowiedni grunt i będą odpowiednio pielęgnowane.

Nasz sprzeciw wobec faszyzmów nie ogranicza się jedynie do działalności muzycznej i również dlatego (choć powodów jest naprawdę wiele) będziemy na ulicach 11 listopada idąc ramię w ramię, ręka w rękę ze wszystkimi osobami, które chcą wyrazić swoją niezgodę na szowinistyczne postępowanie, które czują wstręt, gniew i frustrację widząc takie zachowania. I jaki by nie był powód tych zachowań, warto pamiętać, że wszyscy, zarówno my jak i ci znienawidzeni, znani i obcy, tak bogaci, jak biedni, czarni i biali, Europejczycy i Azjaci, kobiety i mężczyźni, że wszyscy jesteśmy ulepieni z tego samego materiału.

Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy - byłoby mocno nietaktownym nie pojawić się na własnych urodzinach.